Prosta, wysoka butelka mieści 500 ml żelu. Klasyczne zamknięcie i nieduży otwór są dość ekonomiczne choć plastik, z którego wykonana jest butelka jest dość miękki. \
Konsystencja gęsta, galaretkowata, jeśli spadnie do wanny to w sporym "kawałku". Wolałabym, żeby miała bardziej jednolitą i płynną formułę, ale ogólnie nie utrudnia zbytnio życia.
Żele pienią się wystarczająco. Nie uzyskamy nimi gęstej, sztywnej piany, ale mi taka delikatniejsza i łatwiejsza do spłukania pasuje nawet bardziej. Nie zauważyłam żeby wysuszał czy podrażniał ciało, wręcz przeciwnie - nawet w te ciężkie, zimowe dni skóra pozostaje niewzruszona. Dodatkowo żele spokojnie mogą sprawdzić się również jako płyny do kąpieli - tworzą fantastyczną, leciutką pianę, która długo utrzymuje się na wodzie. Sama przyjemność.
Posiadam trzy zapachy - piżmo i drzewo sandałowe, miód z imbirem oraz orientalna róża. Na pierwszy rzut poszedł oczywiście zapach nr 1. Nic dziwnego, uwielbiam aromat piżma i drzewa sandałowego. Niestety w wypadku Seyo coś nie zagrało - dla mnie żel pachnie jak mdłe landrynki. Już przesunęłam go na połówkę narzeczonego i mam nadzieję, ze on go wykończy.
Wiem, że wiele z Was za różą nie przepada, ale ta w wersji od Seyo jest naprawdę udana. Zupełnie nie przypomina babcinych perfum. Owszem jest głęboka, upajająca, ale jednocześnie kwiatowo świeża. Nie jest to zapach damasceńskiej róży więc zupełnie nie dusi. Dla mnie bomba.
Dla zainteresowanych skład żelu poniżej. W zasadzie wszystkie mają taki sam skład różnią się jedynie kompozycją zapachową. Nie mamy tu nic odkrywczego - normalny żel do mycia ciała, niekoniecznie do wrażliwej skóry. Ale dla "normalsów" sprawdzi się bez zarzutu.
Z tego co wiem, w zimowej gamie znajdziemy również wersję malinową. Moim zdaniem żel warty jest poświęcenia piątaka - miłe urozmaicenie i dobre działanie. U mnie się sprawdził.
Znacie może żele Seyo? Miałyście z nimi jakieś doświadczenia?
Ten z różą wypróbuje jak zużyje swoje xxx zeli ;D
OdpowiedzUsuńchętnie je wyprobuje :)
OdpowiedzUsuńAż mam je ochotę powąchać tak zachęcająco wyglądają :)
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam :)
UsuńMnie też najbardziej zaciekawił ten z piżmem. Szkoda, że jednak nie jest doskonały..
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zapach piżma nie jest taki idealny bo pewnie znalazłby się w mojej łazience:)
OdpowiedzUsuńMiodowy będzie mój;P
OdpowiedzUsuńMiód z imbirem brzmi bardzo interesująco. Zaskoczyłaś mnie tymi "landrynkami" zamiast drzewa sandałowego i piżma - zaskakujący rezultat.
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio te żele w Naturze. Jak pokończę zapasy to napewno wypróbuję któryś z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNigdy o nich nie słyszalam...
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze tych żeli, ale różany i malinowy chętnie bym poznała.
OdpowiedzUsuńNaprawdę pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej ciekawi mnie miód z imbirem :)
OdpowiedzUsuńmam ochotę je wypróbować :)
OdpowiedzUsuń